20 sierpnia 2013

Interpretacje [4]: ...A życie nadal jest piękne. A ja jestem tym, który zaświadcza, że tak jest – Mieczysław Jastrun „Jedno życie”.


Jest piękno, które możemy zobaczyć jedynie w czyichś oczach. Jest światło, którego źródłem jest jasne spojrzenie drugiego człowieka. Jest  ciemność, którą rozjaśnić może tylko miłość.





Dopiero dzisiaj tak głęboko
Zaszedłszy w las istnienia
Pojąłem, że nie wyjrzy oko
Poza granice cienia


I ja co myślą nieulękłą światło uwolnić chciałem
W źrenicach ludzkich ziemi piękno
I noc i dzień ujrzałem


Za mało mi o jedno życie
Abym mógł zgłębić do dna morza i słyszeć
Jak o świcie dudni pustynia głodna

*
Z „Jaskini” Platona pamiętamy metaforę światła-wiedzy. Zapewne takie światło ma na myśli bohater wiersza Mieczysława Jastruna, gdy mówi (jakże ładnie): „I ja co myślą nieulękłą światło uwolnić chciałem”. Doświadcza on jednak takich mroków, wobec których i zmysł wzroku, i odważna myśl okazują się niewystarczające. Każdy z nas błąka się czasem po takim lesie, wśród niepokoju, bezsensu i zwątpienia w słuszność ścieżki, jaką podąża.

Jest cierpienie, w którym nie pomoże nam żadna psychologia ani medycyna. Jest cierpienie, przed którym nie ocali nas żadna filozofia. 

Jest bezsens, którego nie przemienimy w sens za pomocą jakichkolwiek władz poznawczych. Może i są one wystarczające, dopóki ślizgamy się po powierzchni i z powodzeniem omijamy przeszkody lub zostaje nam oszczędzona ich gorycz. Kiedy jednak sytuacja życiowa sprawi, że – mimochodem lub celowo – zabrniemy za daleko, rozczarujemy się okrutnie. Wiedza, rozum, doświadczenie, zmysły są ważne, ale one same nie wystarczą. Podmiot liryczny opisuje właśnie takie doświadczenie.

I oto pojawiają się „źrenice ludzkie”, w których – mimo ciemności! – ujrzał on: „ziemi piękno, i dzień, i noc”. Podoba mi się to zestawienie – że obok piękna ziemi i dnia jest tu także noc. Ta nieprzenikniona noc, która czyni nas tak bezradnymi sam na sam, przy obecności drugiego staje się dla nas czymś jakby bardziej rozporządzalnym. Jakby osoba, w oczach której bohater ujrzał to wszytko, mówiła mu: "ta noc, która właśnie cię przygniotła i uczyniła zupełnie bezsilnym, przytrafiła się kiedyś także i mnie. Opowiem Ci o niej, bowiem sam także jej doświadczyłem. Ty jeszcze nie wiesz o tym, że ona się kończy, bo tkwisz w niej teraz i zdaje Ci się ona końcem świata. A ja już wiem, że ta noc istnieje obok dnia. A ziemia nadal jest piękna. Życie jest piękne. Nie widzisz tego, bo przecież w ciemności tego nie widać. Ale ja jestem tym, który zaświadcza, że tak jest – piękno nadal istnieje. A może wkrótce to Ty będziesz tym, który zaświadczy o nim, gdy to ja stracę je z oczu”.

Wszystko, co zdarza się w relacjach międzyludzkich, uczucia, których doświadczamy w spotkaniach z drugim człowiekiem, z Tym Innym (czytajcie Levinasa!) – miłość, przyjaźń, dobro, które ofiarujemy sobie nawzajem – to one są najdoskonalszym poznaniem. To jasne spojrzenie drugiego potrafi rozjaśnić to, czego sami nie potrafimy. Pokonuje wszelkie granice, sięga dalej niż najdoskonalsze myśli, naukowe traktaty i wynalazki ludzkie. „Miłość nie jest jak wiedza, której zabraknie” – pisał św. Paweł (1 Kor 13,8). To ona rzuca nowe światło na nasze istnienie. Przemienia odmęty mroku w głębiny istnienia. To dzięki niej uświadamiamy sobie, że nie kończymy się tutaj i teraz, że nie ogranicza nas żaden mrok, i że to życie – to za mało. Jej światło jest przebłyskiem Świata Innego.

A po tym przebłysku pozostają: wola życia, nieokiełznana chęć zgłębiania jego tajemnic i paradoksów, poszukiwanie dowodów na jego niesamowitość, ciekawość świata, zachwyt nad tym, co nas otacza i radość ze sposobności przeżywania tego wszystkiego.

Wiersz Mieczysława Jastruna to opowieść o rozumie i sercu, myśleniu i miłości – dwóch rodzajach poznania, które nie są sobie przeciwne, ale tak naprawdę wiodą nas jedną ścieżką. I o wierze w drugie życie, przezierające przez doczesność w owych szczególnych momentach, o „jakiejś realności, która zostaje nam nagle objawiona”.*

Mieczysław Jastrun, „Jedno życie”. Cytuję z pamięci albo z najczulszych zakamarków serca za tą piosenką:


*por. Włodzimierz Sołowjow „Sens miłości” (nie zanotowałam strony).

[Bez filozofii ks. dra L. nie byłoby tej interpretacji. Już nawet nie jestem w stanie wydzielić cudzysłowem jego refleksji z moich - nieporadnych. I niech tak pozostanie - jak najdłużej.]